LOGIN: HASLO:








Stanisław Górski - produkty i usługi dla branży gołębiarskiej
tresc##############
Dodaj swoją odpowiedź

Autor Tresc postu     SORTUJ: Malejąco ↓ - Rosnąco ↑
jerzy0206
IP:83.4.225.118

2021-08-06 21:03:56

Po swój pierwszy zegar w 1981 jechałem na Kaszuby stan wojenny , w pociągu sokista pytał się co to jest. Musiałem mu tłumaczyć że to nie bomba zegarowa. Zegar na 14 odbić ,dałem 17 i pół tysiąca, (zarabiałem 5 tys). Moj nieżyjący kolega ucieszył się bo do tej pory dowoził gumy 10 km. Honorowo nie wkręcaliśmy pojedyńczo tylko czekało się na gołębia kolegi ,wtedy wolno było wkręcać dwie gumy do jednej tulejki ale różnych hodowców. Teraz gdy konkurs trwa 5 minut jest to nie do pomyślenia ,ech czasy , zegar stoi na strychu czasem go nakręce ,chodzi bez zarzuru.

TOMAS
IP:5.173.137.197

2021-08-06 20:32:40

U mnie w sekcji jest obecnie podobnie tak jak adamp napisał o 12:22....

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-06 17:05:51

korek nie paniska tylko dziadki,do tego schorowne.Najstarszy ma 83 lata,a najmłodszy 62 lata.Jakieś 12 lat temu kupiliśmy 2 zegary Benzing stan idealny.Pieniądze na zakup były z rezygnacji z nagród.Te zegary miały być dla młodych co się zapiszą do nas.Od tamtego czasu nikt nie doszedł.

korek
IP:83.7.23.99

2021-08-06 15:39:37
adamp
To jak widać u Was hodowcy to same ,,paniska". Na taką ilość i nie ma kto koszy załadować. To jeszcze jeden z przykładów,że to wszystko ,,chyli się ku upadkowi"!.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-06 12:41:54

Teraz opiszę sytuacje z tego sezonu.Na 4 locie nie miał kto wsadzić koszy do kabiny./gołębie ładowało 32 hodowców w Sekcji tzn.punkt wkładań/.Jeden po zawale,drugi po operacji,trzeci przed,kilku 70 +.I tak stoimy,gołębie załadował konwojent i kierowca,ale powiedzieli ostatni raz.Wynajeliśmy 4 ludzi do władania koszy i wkładali do ostatniego lotu.Opłata od jednego hodowcy 5zł.za lot i o dziwo wszyscy płacili bez "mruczenia".Teraz na młode będziemy płacić po 7zł. bo wynajęci ludzie będą docinać i wymieniać papier i oczywiście wkładać kosze do kabiny.Jak tak dalej to pójdzie w tym kierunku to gołębiarka dupnie za 3 - 5 lat.Obym się mylił.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-06 12:22:20

orion u nas było 3 punkty ładowania i 3 Sekcje /teraz jest 5/ ładowanie trwało 2,5 - 3 godziny.Jak chodzi o otwarcie to trwało podobnie.Zegarów nie było za wiele i były pełne.Do zegara biło 2,3,4,5,6 hodowców i do jednej tulejki można było bić po 2 gumy od jednego hodowcy.Po zegarach wszyscy się rozchodzili do domów.Natomiast po ładowaniu zawsze zostawało około 50% hodowców,nawet tacy co nic a nic,ale siedzieli i dyskutowali,robili zakłady itd.Jakoś wtedy wszyscy mieli czas.

Waldd
IP:89.64.37.113

2021-08-06 11:54:17

to chyba zawsze tak było i jest jedni sie będą dogadywać a inni nie

piotrek0171
IP:91.234.246.221

2021-08-06 11:44:11

ja pamietam opowiesci starszych, jak to jeden mial zegar a drugi dowozil gumy na komarku, odleglosc ok 2-3km, kiedys wpadli na pomysl, ze wezma 5 golebi z golebnika tego co ma zegar i te golebie beda gumki transportowac do golebnika tego co ma zegar, a on je bedzie odbijal, pare lotow wychodzilo ok, ale na ktoryms locie jeden z tych golebi transportujacych gumy przepadl gdzies po trasie, oczywiscie ten co nie mial zegara zarzucal, ze tamten gumy nie odbil bo nie mial swoich, a tamten mowil, ze golab nie dolecial, jak bylo naprawde nikt nie wie, ale pomysl ostatecznie przestal byc uzywany, panowie po kilku tygodniach klotni doszli do porozumienia i zyli dalej w zgodzie

piojer
IP:194.31.252.145

2021-08-05 23:08:41
adamp
Hmmm? my graliśmy na klasy( kasa) i szampion!typowało się jednego ,opłacało!no i jak siadł pierwszy z wszystkich to było coś!przeważnie było to na "napitkę i zapitkę" __ale ile uciechy. dl

orion
IP:83.20.26.219

2021-08-05 22:47:35
adamp
A ile czasu zajmowało wkładanie na lot, lub otwarcie zegara, bo u nas długo był jeden.
I nie chodzi o ilość pracy, tylko o tę dyskusję, niejednokrotnie do późnych godzin nocnych.
Byłem najmłodszy, to możesz się domyślać ile i czego się nasłuchałem.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-05 22:33:38

Na tym zegarze co stał u mnie przed domem już 1982 roku graliśmy na pieniądze.Nazywaliśmy to bicie na pal.Pal to był patyk przymocowany do deski i na niego wkładało się gumy /przeważnie z poprzedniego sezonu/guma,która była na spodzie patyka wygrywała.Gołąb typowany szedł na lot z dwoma gumami.Jedna była do zegara druga na pal.Oczywiście te na pal były dokładnie spiywane tzn.numer,seria,kolor.Ten co wygrał to przeważnie nie miał nic z tego bo stawiał coś do picia na ogrodzie po locie.Zegary były otwierane w poniedziałek lub w środę.

piojer
IP:194.31.252.145

2021-08-05 22:10:41
Orion
Widzę że jeszcze pamiętałem!choć pierwszy zegar kupiłem w 84 roku!Benzing 16 , a 32 w 89 i mam go do dziś!w b-dobrym stanie!DL

orion
IP:83.20.26.219

2021-08-05 21:59:16
staszek
Dokładnie to było 9 sekund na 100 metrów dobiegu.
Pamiętam bo liczyłem to wszystko.

staszek
IP:109.196.114.19

2021-08-05 21:54:54

Jeżeli było przyjęte 10sek/100m to trzeba było nieźle zasuwać, zwłaszcza na rowerze. Przecież to jest 36 km/h no i trzeba pamiętać, że wcześniej trzeba było się najpierw rozpędzić a na końcu wyhamować i dobiec do zegara.

To musiała być niezła jazda.

helmut
IP:77.12.6.150

2021-08-05 21:24:13

"bieg do zegara" nazywalo sie to kiedys u nas w... grupie lotowej ;)

piojer
IP:194.31.252.145

2021-08-05 19:40:08
adamp
Kiedyś jeżdziło się 3km do oddziału!a potem miałem 120 metrów do siedziby sekcji!lecz w obrębie 500 m było 12 hodowców _ a teraz zostało ich 3-ch, my jako młode chłopaki ,mieliśmy jakieś wzorce!(może i złe) lecz było o czym pogadać! popytać !a i dobre znajomości połapać. Teraz dużo już zrezygnowało z tego hobby ,widząc co się dzieje!i to będzie postępowac ! sam mam takie przemyślenia żeby sobie dać spokój , no lecz ciągnie!pogadać lub spotkać . dl

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-05 19:23:47

piojer dziękuję za przypomnienie te 10sek/100m.Ja tego nie pamietałem.Pamiętam za to bardzo dobrze imprezy po każdym ładowaniu.Bardzo często były do rana.Powroty były zawsze udane bo lotował u nas śp.zastępca kom.milicji,ajeżdziło się wtedy na kole albo moplikiem,ci co mieli blisko to na wózku przwozili klatę gołebi.Pojazdy te po ładowaniu były uprzywilejowane i zawsze miały pierszeństwo - wiadomo zastępca kom.milicji też nieraz siedział z nami na tych imprezach.

piojer
IP:194.31.252.145

2021-08-05 18:38:37
adamp
Chyba nie zapomniałem! 10 s na każde 100 m.Pamietam że woziło się gołębie na punkt wkładań na rowerach lub słynnych"moplikach,komarach"_ z jednego wkładania tak się zasiedziała "starszyzna" że "kludzili" komarki a gołębie już były w domu!tyle dobrze że zegar przywiózł syn jednego ,lecz bez klucza!wiecie jak szybko się dorobiało z"kombinierek" klucz!.Raz gołebie leciały z "harlinngen czy Achen bo już dokładnie nie wiem" a my gralizny w piłkę miedzy sekcjami!__ Sobotę pozne popołudnie!_ potem miało być ognisko,bo nikt się gołebi nie spodziewał_ A tu przyjechał na rowerze siostrzeniec prezesa!i mówi wy tu imprezujecie a gołębie idą!BYŚCIE wiedzieli jak szybko się wszystko rozjechało!_ ale ognisko było potem przez cała noc!Ba nawet nad ranem szli oglądać "gołębia "o którego szedł zakład o flaszkę że jest w domu!faktycznie gołąb siadł chyba już po zmroku!-fajne były czasy!DL

korek
IP:83.7.23.99

2021-08-05 18:32:01
bum 15
Posłużę się klasykiem ,,nie rżnij głupa". Przecież doskonale obaj o tym wiemy,że to co się dzieje i jak będzie wyglądał ten nasz związek,tylko od nas samych zależy!.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-05 18:25:18

Ja jak zaczołem lotować w 1978 roku to w Oddziele lotowaliśmy na 5 - 8 pomiarów dla całego Oddziału.Były to punkty co miały na mapach wojskowych współrzędne np.Kościół,Rynek,Szkoła,Kopalnia,Huta,Urząd Miasta itd.i nikomu nie przeszkadzały odległości z lotów.W latach 1982 - 1986 "najbardziej rozgarnięci" w Oddziele w/g map wojskowych robili pomiar do gołębników /i były te pomiary powiedzmy trochę dziwne/.Po ukazaniu się listy nieraz były jaja i zmiana pomiaru.

bum15
IP:46.204.80.184

2021-08-05 18:17:13
Kol. korek,
kto temu winien? Pewnie Kaczyński albo Tusk.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-05 18:05:54

O ile dobrze pamiętam to Ci hodowcy co bili u mnie w zegarze to mieli doliczany dobieg do zegara.Brało się motorower Komar i z licznika odpisywało się metry do zegara od danego hodowcy.Wydaje mi się,że było to 1 minuta na 100 metrów lub na 1 kilometr.Może ktoś przypomni bo to był przepis ogólnopolski.Gdzieś w 1983 - 1985 przepis o dobiegu został zlikwidowany.

martos
IP:5.173.146.55

2021-08-05 17:55:12

U nas krąży taka historia (podobno prawdziwa) jakoby upuszczoną przez hodowcę gumkę z pierwszego gołębia łyknoł kogut przechadzający się przy gołębniku,z koguta szybciutko był rosół a gumka pojechała do zegara. Starsi hodowcy twierdzą nawet że gołąb i tak zdobył czołowy konkurs tak szybka była to operacja.

adamp
IP:176.221.122.152

2021-08-05 17:24:25

Zegar Benzing na 32 odbicia kupiłem w 1981 roku.Za zegar zapłaciłem wypłatę górnika.Do mojego zegara biło nas 6 hodowców.Zegar stał na stołku przed domem.Był taki przepis,że zostawiamy 2 puste dziury na otwarcie.1 kontrolne 2 otwarcie.Zegar został zabity i zostały 2 puste dziury.My w kilka osób bawiliśmy się w ogrodzie,a zegar stał przed domem.Przjechał na rowerze jeden kolega co dostał póżno gołębie i wbił do tych ostatnich otworów tzn.zapchał zegar.Na otwarciu komisja odrzuciła zegar.Po tym wydarzeniu zegar i dwie puste dziury w nim był zamykany w domu.

Pp026
IP:37.30.24.203

2021-08-05 16:39:42

Mniej najbardziej w pamięci utkwiła taka sytuacja.
Lot krótki hodowcy jak zwykle do Kościoła przyszli na 7.00 . Po drugim czytaniu wpada synek do kościoła i do ojca mówi, ze sa gołębie. Wieść po kościele poszła niczym błyskawica. Hodowcy wyszli a za nimi inni z ciekawości.
Za tydzień ksiądz przed msza mówi:
następnym razem jak będą gołębie leciały to należy jemu zgłosić bo nie może być tak by z kościoła prawie wszyscy wyszli. Wtedy wyjdą tylko hodowcy a reszta zostanie.

Hen151
IP:188.0.33.70

2021-08-05 16:04:28

U nas starsi hodowcy opowiadali, że na cały oddział było kilka zegarów na gumki i aby było szybciej z gumkami gołębi które wróciły z lotu jeździły dzieci na rowerze.raz z jednego lotu przyszedł pierwszy na oddział gołąb, hodowca zdjął mu gumkę i dał synowi który wsiadł na rower i aby nie zgubić tej gumki włożył ją do ust. W drodze jednak przewrócił się na rowerze i niechcący połknął tą gumkę. Chłopak że strachu podobno dwa dni do domu nie wracał, na trzeci dzień gdzieś go znaleźli w lesie.

korek
IP:83.7.23.99

2021-08-05 15:16:19
Piotrze!
Mało tego,że nikt nie uciekał to jeszcze siedziało się godzinami i było o czum rozmawiać. I flaszeczka była mało. Wszyscy żyli w symbiozie. A teraz?. A teraz jeszcze kabina dobrze nie odjedzie to już prawie nikogo nie ma. I jeden drugiego by ,,zagryzł". Jak nie za sympatie polityczne to za to,że lepiej leci. Co się z tymi ludżmi porobiło?. Kto temu winien?. Ja wiem,ale ......... nie powiem.

piojer
IP:194.31.252.145

2021-08-05 14:12:18
Wlasota
Władek ,godej co chcesz! lecz czasy gołębiarki były bardziej "Dogodne, i życzliwe"Z wkładania nikt nie uciekoł bo nimo czasu ,ludzie byli jakoś bardzij optymistycznie nastawieni do życia!_ A teraz ? Wciepnąć i do dom!__DL

Warzecha.
IP:78.10.210.2

2021-08-05 13:00:48

W jednej miejscowości podczas przylotu pierwszego gołębia ,na podwórko weszła krowa i gołąb się spłoszył .Krowa została przebita widłami ale nie wiem czy przeżyła .

Hodowcy z oddziału znają szczegóły ,muszę zasięgnąć informacji ,wtedy więcej napiszę.

wlasota
IP:79.187.9.253

2021-08-05 12:07:46

Cieszy oko, jak widzę, że niektórzy z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy jeździło się furmankami, ludzie plebana całowali po rękach a za krytykę rządzących było publiczne batożenie na rynku. Niech żyje tradycja i narodowa tożsamość.

korek
IP:83.7.23.99

2021-08-05 10:39:02
Było to dawno,dawno
temu,ale polega na fakcie. Jest niedziela dzień lotu,hodowca wraz z kolegami oczekują na mające się pojawić gołębie z lotu. Nagle wychodzi żona hodowcy z wiaderkiem w dłoni i zmierza w kierunku gołębnika.Hodowca wrzeszczy do niej ,,gdzie idziesz"?. Nie widzisz,że kaczkom jeść niosę odpowiada. A hodowca na to ,,a h.j z kaczkami niech zdychają,gołębie są najważniejsze".

Siwy7
IP:37.30.52.69

2021-08-05 08:06:56
Oj bywało wesoło
Jeden hodowca który miał 3km do zegara pojechał z gumą rowerem , a że czekało się długo na gołębia, a kibiców było wielu , był pod wpływem, jechał bardzo szybko , niestety zderzył się z krową i złamał rękę, a w rowerze dwie ósemki. Na punkt wkladań przyjeżdżało się rowerem , później było ognisko i wódeczka i nikt nie spieszył się do domu. Więc raz dwóch hodowców sprzeczało się kto ma lepsze gołębie i doszło do rękoczynu , a że byli pod wpływem to były raczej zapasy. Wtym dniu było mokro i błoto na drodze. Więc wiecie jak wyglądali po takich zapasach w błocie. Na koniec się pogodzili i poszli do domu , ciekawy jestem min żon kiedy ich zobaczyły? Pewnego razu z kolegami byłem na locie u pewnego młodego, początkującego hodowcy , a że był on nerwowy, a gołębie siadały na stodole i nie chciały wchodzić do gołębnika , to rzucał do nich czym popadnie. No i rzucił sporym kawałkiem cegły, dachówki były cementowe, więc był huk i dziura w dachu. Zobaczył to jego ojciec i wypadł z chałupy z pasem w ręku, chłopak przez płot i w pola , a my w drugą stronę. Tak kiedyś to było wesoło, będzie co opowiadać.

staszek
IP:109.196.114.19

2021-08-04 22:47:35

Inny, mój kolega opowiadał, że kiedy w 70-tych latach "terminował" u jednego starszego hodowcy, w czasie lotów pomagał w przewożeniu kontrolek do zegara. Zegar w okolicy był tylko jeden, a hodowca wiekowy. Miał on jednak na tę okoliczność przygotowanego "komara". Kolega będąc kurierem mógł sobie poszaleć na komarku, którego sam nie miał. Jazda oczywiście była ostra, bo chodziło o czas.

staszek
IP:109.196.114.19

2021-08-04 22:41:40
Jak to kiedyś bywało
Zamiast wykłócać się w tematach politycznych proponuję, aby hodowcy z wieloletnim stażem napisali jak kiedyś wyglądały stosunki między hodowcami gołębi. Jak była atmosfera, wzajemne odnoszenie się ludzi do siebie, jakieś zabawne sytuacje związane z hodowlą, hodowcami, lotami, rywalizacją. Sadzę, że każdy ma jakieś wspomnienia z dawnych lat. Może dobrze byłoby o tym napisać, tak dla młodzieży.

Ja słyszałem, oczywiście z opowiadań, o jednej takiej zabawnej sytuacji. Otóż w latach 60-tych, kiedy gołębie jeździły na loty koleją w pewnym oddziele jeden człowiek jeździł furmanką, odbierał gołębie od hodowców i woził je na dworzec kolejowy. Pewnego razu, kiedy jego koń zachorował młode chłopaki, hodowcy czy kibice sami ręcznie zaciągnęli furmankę na dworzec. O tym zdarzeniu opowiadał mi parę lat temu jeden starszy hodowca, który w tamtym momencie był w zespole zastępującym chorego konia. Kiedy o tym opowiadał, wyraźnie był z tego dumny i cieszył się jak małe dziecko.


Dodaj swoją odpowiedź

[Powrót]


REJESTRACJA




| Zasady współpracy | Reklama | Regulamin | Kontakt |

Wszelkie prawa dotyczące kopiowania i rozprowadzania materiałów zawartych w serwisie DOBRYLOT.pl bez zgody właściciela ZABRONIONE
COPYRIGHT 2004-2012 © DobryLot.pl
Projekt i wykonanie: www.4PROJEKT.pl